W końcu po 4 miesiącach (!) spotkałam się z Anią. Naprawdę nie mogłam doczekać się tego spotkania, które tyle razy przekładałyśmy.
Jak już wiecie z poprzednich recenzji nasze spotkania zawsze są przemyślane, a restauracje zawsze trafione w 10!
Tym razem nie było inaczej, postanowiłyśmy, że mamy ochotę na coś bardziej egzotycznego ;-). Nasz wybór padł na Haos.
Ogólnie moje zdziwienie było ogromne, jak w czwartkowe popołudnie nie dostałyśmy od razu stolika, na nasze szczęście chwilę po naszym przyjściu ktoś wyszedł. Także już ku przestrodze warto robić rezerwację ;-).


Miejsce
Haos to restauracja zlokalizowana przy ulicy Starowiejskiej. Drugi lokal znajduje się w Gdańsku.
Menu bazuje na kuchni azjatyckiej.
Odwiedzam dużo restauracji, w których podają kuchnię azjatycką – LOVE IT!, ale tutaj pierwszy raz zauważyłam, że na siłę w wystroju nie są wciskane dodatki kojarzące się z tym kontynentem. Bardzo miłe zaskoczenie i taki powiew świeżości. Po prostu właściciele zrobili po swojemu, a nie jak wszyscy i to wpływa fajnie na odbiór tego miejsca.




Nasze dania
Na początek wzięłam Dim Sum, czyli domowe pierożki marynowane w imbirze i kolendrze, wybrałam wersję vege. W moich pierożkach między innymi była kukurydza i groszek. Ania skusiła się na Springs Rolls z kurczakiem. Nasze przystawki były przepyszne i dawały nadzieję na dalszą, pyszną ucztę.





Na główne dania zamówiłyśmy Yellow Curry z kurczakiem i Pad Ke Mao. To zdecydowanie jedno z najlepszych curry jakie jadłam w życiu! Ten sos był tak pyszny, a każdy kolejny kęs powodował, że chciałam więcej i więcej. Nawet jak już naprawdę się najadłam było mi przykro, że nie mogę zjeść więcej :D. Serio, każdy kto lubuje się w azjatyckiej kuchni i lubi curry powinien posmakować tego pysznego dania. Ani Pad Ke Mao był równie pyszny. Makaron smażony z sosem sojowym i podany z warzywami oraz kurczakiem. Przepyszne dania, które zaspokoją miłośników tej kuchni.




Bardzo żałowałam, że przed pójściem do Haosu wstąpiłyśmy do kawiarni i tam skusiłyśmy się na deser. Bo jeśli dania, które zamówiłyśmy były tak pyszne to bardzo ciekawa jestem ich deserów: do wyboru – Sticky Rice oraz Lovely Banana.
Do picia wybrałyśmy sobie lemoniady, drinki. Zaskoczeniem był fakt, ze w restauracji nie ma typowej kawy typu latte, ale za to dostałyśmy przepyszną kawę wietnamską (kawa z mlekiem skondensowanym).
Moja opinia
Chyba w każdym takim wpisie powtarzam jak mantrę – miejsce tworzą ludzie! Tutaj obsługa była super. Pan, który dbał o nas nie był nachalny, gdy potrzebowałyśmy doradził nam i mimo, że było dużo ludzi, a my sobie siedziałyśmy tam długo (po czterech miesiącach buzie nam się nie zamykały :D), to ani przez chwilę nie czułyśmy się popędzane do wyjścia.
Jedzenie pyszne, miejsce idealne, obsługa cudowna – jeszcze warto wspomnieć o cenach! Tutaj moje zaskoczenie, ponieważ jak dostałyśmy rachunek na 204 zł to trzy razy pytałam czy aby na pewno wszystko znalazło się na rachunku. Ostatnio w restauracjach jak płacimy to jestem zaskoczona w drugą stronę, dwa dania coś do picia i już rachunek opiewa na 200 zł. Haos to miejsce, w którym można bardzo dobrze zjeść i nie przerazicie się na końcu rachunkiem ;-). Dlatego to miejsce nawet w środku tygodnia tętni życiem – bo takich miejsc jest co raz mniej.
Wiecie ja rozumiem właścicieli restauracji, którzy muszą podnosić ceny, ale wielokrotnie mam wrażenie, że one są podnoszone tak horrendalnie wysoko, ponieważ wszystko idzie do góry… Ludzie niestety zaczynają rezygnować z pobytów w restauracjach – bo na takim czymś można najszybciej zaoszczędzić – wszystko idzie do góry nie licząc naszych wypłat :P. Niestety w efekcie coraz więcej fajnych i dobrych miejsc się zamyka. Powstaje błędne koło.
Dlatego pędźcie do Haosu – musimy zadbać o miejsca, w których naprawdę jest dobrze i smacznie, a klient jest traktowany fair 😉